Zanim po Targoszynie zaczęły jeździć pierwsze samochody (z zawrotną prędkością 15 km/h!), zanim powstały brukowane ulice, zanim baronowie wożeni byli powozami z wyścigowym zacięciem – pojawiła się ona: kolej.
W 1856 roku uruchomiono linię kolejową z Legnicy do Jaworzyny Śląskiej i zbudowano dworzec w Rogoźnicy. Choć Targoszyn nie doczekał się własnej stacji, to od tej pory świat stał się jakby… bardziej dostępny. Pociągi umożliwiły mieszkańcom szybki transport do pracy, przede wszystkim do pobliskich kamieniołomów w Rogoźnicy i Kostrzy, ale też do większych ośrodków miejskich.
To była rewolucja – jakby ktoś nagle otworzył szeroko okno na świat.
Kolej przetarła szlak – dosłownie i w przenośni. W 1891 roku wieś otrzymała nowe połączenie drogowe z dworcem kolejowym w Rogoźnicy. I to nie koniec! W tym samym roku wybrukowano główną ulicę Targoszyna. Koniec z grzęźnięciem w błocie po kolana, koniec z wozami zakopanymi w kałużach – zaczęła się era suchych butów i czystych obręczy.
Właściciel majątku targoszyńskiego, baron von Richthofen, odkupił nawet drogę publiczną, która przecinała jego park, za zawrotną sumę 1000 marek – i przekazał ją na budowę tej właśnie ulicy. Złośliwi mówili, że nie chciał już słyszeć stukotu kół pod oknami, ale prawda jest taka, że ta decyzja zmieniła naszą wieś…
W 1894 roku wybudowano nową drogę z Targoszyna przez Mściwojów i Luboradz do Skały. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie… inny baron von Richthofen – z Mierczyc. Ówczesny starosta jaworski, znany z wyjątkowego zamiłowania do efektywnego transportu, jeździł nią tak często z burakami cukrowymi do cukrowni w Goczałkowie, że mieszkańcy ochrzcili ją żartobliwie „Drogą Richthofena”.
Nawet nie wiem, czy bardziej dla upamiętnienia jego uporu, czy dla podkreślenia faktu, że wieś stała się przelotowym punktem dla tych arystokratycznych warzyw.
Cóż, układ tych dawnych dróg dziś nadal istnieje. W otoczeniu pałacu zachował się nawet dawny bruk. Ale drogi we wsi, zwłaszcza jedna z dojazdowych… już często nie są ani brukowane, ani… asfaltowe (a przynajmniej nie całkiem). Czas, pogoda i szybkość współczesnych samochodów zrobiły swoje. Asfalt czasem przypomina szwajcarski ser, dlatego kończąc ten historyczno-drogowy spacer. Ale nasz pan wójt na pewno już ma na to oko i wie, co z tym zrobić, prawda, Panie Wójcie? 😉
Z życzliwymi pozdrowieniami,
𝓜𝓪𝓻𝔂𝓼𝓲𝓮ń𝓴𝓪 𝓝𝓸𝓷-𝓟𝓻𝓸𝓯𝓲𝓽